Z oczywistego powodu. Brak Happy Endu. Film jest opowieścią o ucieczce z piekła Północnej Korei, przez Chiny - kraj obojętny na ludzką tragedie a Południowa Korea to całkiem inny kraj. Film jest nieco ckliwy i banalny, ale narracja jest dobrze poprowadzona, dzięki czemu można wytrwać spokojnie do końca. Bardzo dobre zdjęcia, z aktorstwem różnie. Jest sporo brutalności ale lekko się go ogląda. Niektórzy mogą uronić łezkę - ja do tych osób nie należę. W sumie płaczę na piosenkach Sinead o'Connor ale ten film też nie jest typowym wyciskaczem łez. Tak w nawiasie mało koreański to film. Schemat budowania opowieści bardziej podchodzi po Europę.