Ja nie wiem czy to idzie wraz z panem lee ale i te tandetne efekty są w NEXT i XXX2 i
zwyczajowo są tak słabe, że nie tylko mierziły przy premierze, ale irytują i teraz. Po co? po co
to tandeciarstwo, skoro bez tego film otarłby się o najlepszą produkcje z Bondem. A tak
mamy kpine z FX. Poklatkowa (chyba z 5 klatek na krzyż) scena jak w latach 30 opuszczenia
sie Bonda tym ślizgaczem na kotwicy, a potem akcji ze spadochronem jest apogeum
tandeciarstwa we współczesnym filmie.
Historię uważam wręcz za jedną z lepszych, ale to nadmierne wpychanie efektów i
chaotyczny montaż pościgu na lodzie popsuły końcowy efekt, a szkoda.
Tak, ja krócej powiem co z tym filmem jest nie tak, on jest jak ta piosenka w napisach (remix muzyki Madonny z czołówki). Film ma 9 lat, a ja mam wrażenie, że opowiada historię która się wydarzy za 10-15 lat, jest tam tyle absurdalnych pomysłów.... Może tak właśnie miała się zakończyć historia Bondów, wszak Casino Royal chronologicznie opowiada sam początek przygody Bonda z licencją.
Generalnie popieram, film zaczyna się nieźle, sporo humoru i mrugnięć okiem, ale pod koniec mocno idzie na banany... Z Brosnanem tylko "Świat to za mało" był dobry.