i pościg poduszkowców jest jedną z najlepszych czołówek w historii Bonda.
Film trzyma poziom tylko do połowy. Sceny w Islandii to katastrofa Obrót samochodu na lodzie i to
że jest nieiwdzialny, to już lekka przesada jak na Bonda
To prawda początkowa czołówka w Korei to majstersztyk im dalej tym gorzej. Zwłaszcza największą głupotą i pierdołą była ucieczka bonda przed falą, wali kiepskim efektem na kilometr. Z niewidzialnym samochodem również przesadzili. Oraz wsadzenie Madonny to również przesada. Ja wam nagram piosenkę a wy mi dacie swoje 5 min.